Ile było szumu w mediach, kiedy okazało się, że miejsce po włocławskim Rejsie, uwielbianym przez włocławskich mieszkańców, ale też turystów, zostanie zastapione i będzie prowadzone przez kogoś innego. W sumie rodzina, która przejęła prowadzenie tej fajnej miejscówki, znana jest w branży gastronomiczno-hotelarskiej od lat, to szum nie ustawał i nie dał, chyba nowym prowadzącym, początkowo, pozytywnego nastawienia. Jestem przekonana, że od początku skazano ich na przegraną, nie biorąc pod uwagę tego ilu klientów zdążyli już obsłużyć w swoich lokalach, i tego, że tam obsługa była zawsze na wysokim poziomie. Jestem ich klientką od lat i od początku byłam pewna sukcesu. Znają się przecież na robocie.
Miejsce się nie zmieniło, przynajmniej zewnętrznie. Lokal znajduje się przy włocławskiej przystani, która jest jedną z ciekawszych włocławskich atrakcji, i to przyciąga. A jak jest możliwość zjedzenia dobrego jedzonka czy napicia się czegoś przyjemnego dla podniebienia, to tym bardziej warto się wybrać.
Lokal zmienił nazwę z Rejs na Przystań i zmienił też wnętrze. Czy któreś bardziej mi się podobało? Trudno ocenić? Wcześniejsze, prowadzone przez znaną we włocławskiej branży gastro Małgosię, miało wystrój artystyczny, zapewne jak dusza Małgosi. Na ścianach plakaty, obrazy, a krzesła i stoliki wyglądały jak z przypadku. W sumie taki artystyczny nieporządek, który wprowadzał artystyczny ład w psychicznym odczuciu, jak się tam siedziało. Lokal zawsze przyciągał lokalnych artystów i chyba nigdy nie świecił pustkami?!
A jak jest teraz? Teraz to całkowicie inny styl – elegancja w połączeniu z mniej artystyczną duszą. Taką miał widocznie wizję nowy właściciel. Lokal z pewnością jest optycznie większy. Przyjemnie się w nim siedzi.
A co do jedzenia?! Drodzy Państwo, to co mnie wczoraj zaskoczyło, to Włoch 15-lat mieszkający w Polsce, który właśnie w Przystani przygotowuje pizzę. Jak to w reklamie zapewne: „prawdziwa włoska pizza”. Człowiek bardzo przemiły, uśmiechnięty i zapamiętuje imiona. Postanowiłam spróbować jego wyrobu własnoręcznego. Wybrałam pizze quattro di formaggi, w cenie 40 zł.
Poza czterema rodzajami sera znajdziecie tam też żurawinę, co pierwszy raz zdarzyło mi się na tego rodzaju pizzy. Połączenie słoności serów i ciasta i pojawiającego się słodkiego smaku żurawiny. Placek idealnie słony i pyszny. No i składniki dobrej jakości. Ketchupu ani majonezu nie szukajcie, to nie to miejsce.
Osoby, które mi towarzyszyły zamówiły ciasta. Niestety nie jestem w stanie powiedzieć jak smakowały, poza pokazaniem Wam, że wyglądają pysznie.