Kto słyszał o miejscowości pod nazwą Stara Kiszewa? Hmmm to mała wieś po drodze min. na Słupsk, kiedy jedziesz bocznymi drogami – bardzo bocznymi! Nigdy w sumie bym się tam nie zatrzymała i nie spróbowała ich specjałów, gdybym wybrała drogę autostradą. A powiem szczerze, że dla tego jedzonka warto pomęczyć się na bocznych drogach!
Co mają najlepszego w karczmie Vikinga? Z pewnością czarninę! Pamiętam jak jadłam tam ją 11 listopada czyli w dniu św. Marcina. Nigdy nigdzie wcześniej ani później lepszej nie jadłam (no może poza tą robioną przez moją babcię Marysię). Smak wyjątkowy ale i zawartość. Zupa ta jest po prostu gęsta od tego co kucharz wrzucił do niej, do środka, i nie są to tylko kluski. W środku znajdziecie podroby i owoce i oczywiście smak to palce lizać! Dlatego jak lubicie tę zupkę, to warto się tam dla niej wybrać! Serio, serio!
Menu Karczmy Vikinga nie kończy się oczywiście na samej czarninie. Jest ono dość „bogate” w różne dania. Znajdzie się coś dla mięsożerców jak i dla wegetarian choć porcja pierogów z serem dla mojej córki Wiktorii była za mała na najedzenie się.
Ja będąc tam ostatnio zamówiłam gulasz z żołądków gęsich i była to poezja smaku dla mojego podniebienia. W składzie dania poza żołądkami znalazło się puree ziemniaczane i bukiet surówek w cenie 46 zł za porcję. Cena nie najniższa, ale smak dania nie jak z podrzędnego baru. Warto spróbować, bo we Włocławku takich żołądeczków nie znajdziecie.
Restauracja oferuje w sprzedaży swoje wyroby i warto kupić chociażby ichszejsze mięso w słoiku.
Jak wybieracie się na wakacje w tamtym kierunku, to warto na obiadek zatrzymać się właśnie w Karczmie Vikinga. Jak będzie Wam smakowało wróćcie do mnie z informacją. Z chęcią dowiem się co takiego tam konsumowaliście?