Dokumenty na Netflixie potrafią zaskakiwać, tak jak życie, bo właśnie na nim się opierają. I kiedy postanowiłam obejrzeć właśnie ten najnowszy dokument o człowieku, który postanowił być ojcem wielu dzieci, nie spodziewałam się tego co będzie pokazane. Ale jak to w życiu, scenariusze mogą być rożne, i tak jest i w tym przypadku.
Miniserial (3 odcinki) zaczyna się spokojnie, prezentując rodziny bądź kobiety, które z jakiegoś powodu nie mogą mieć dzieci i poszukują dawcy nasienia. Każda z tych kobiet, która chciała nosić pod sercem nowe życie, chciała ojca wyjątkowego, o odpowiedniej aparycji, cech rasowych, inteligentnego, tak aby jej przyszłe dziecko miało dobre geny. W sieci znalazły idealnego dawcę z gęstymi, długimi, blond włosami, mocnymi zębami, wykształconego, mówiącego w wielu językach i w ogóle to z wyglądu Vikinga. A że działo się to w Niderlandach to taki wygląd był pożądany. I jeszcze chciał bez problemu oddać swoją spermę na „dobry” cel, no i mieć kontakt z dziećmi narodzonymi z jego nasienia, co normalnie nie było możliwe. Kiedy potencjalne matki pytały ilu rodzinom chce pomóc, zaznaczał, że tylko 5. Jak bardzo się myliły?
Czy Jonathan chce być nowym Bogiem? Czy takich Jonathanów jest więcej na świecie? Przekonacie się po odpaleniu tego ciekawego dokumentu o tym, jak przystojny ojciec może zagrozić przyszłości swoich dzieci.